Kto ma za sobą planowanie ślubu, ten wie jak stresogenny i męczący może to być okres. Zderzenie z przedślubnymi obowiązkami, natłok zobowiązań i kwestii organizacyjnych może niczym grom z jasnego nieba skutecznie przygasić wasz zapał i pokojowe nastawienie do wszystkich w promieniu paru metrów. Nawet najbardziej zgodne i szczęśliwe narzeczeństwo może nie znieść tej próby. Nerwy odmawiają posłuszeństwa i skutecznie dają o sobie znać w postaci burzliwych kłótni. Przeprowadziłam mały rekonesans wśród przyszłych Panien Młodych, aby dowiedzieć się, co najczęściej powoduje kłótnie przed ślubem. Okazuje się, że mimo tego, iż każdy związek jest inny, to znalazło się kilka kwestii wspólnych, które burzą spokój większości par.
Finanse
Jeśli nie wiesz, o co chodzi to, z pewnością chodzi o pieniądze! Na pewno znacie to powiedzenie, które zresztą ma w sobie ziarno prawdy. Pieniądze mogą budzić duże emocje i bardzo często są powodem kłótni i nieporozumień. Szczególnie jeśli chodzi o tak dużą inwestycję, jaką jest ślub i wesele. Omawiając budżet, jaki przeznaczycie na tę uroczystość, musicie dokładnie określić jego ilość i poszczególne wydatki. I właśnie tu może pojawić się iskra, która podczas kilku następnych gorętszych wymianach zdań zamieni się w płomień nieporozumienia, który jest zaczątkiem kłótni. Ona chce drogą kreację z prestiżowego salonu, a on za połowę tej ceny mógłby wynająć wymarzony samochód, który podwiezie ich pod sam kościół. Ona chce wynająć najdroższego fotografa w mieście, bo zależy jej na pięknych zdjęciach, a on z kolei chciał wynająć tego ze średniej półki, aby zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na coś innego. I tak można by wymieniać w kółko. W obojgu zaczyna już wrzeć. W niczym się nie zgadzacie i żadne ani myśli o podjęciu spokojnej rozmowy i dojściu do jakiegoś kompromisu. Zrozumiałe, w końcu właśnie buzują w Was emocje, które gdyby były energią elektryczną, to spokojnie oświetliłyby pół miasta. Pamiętajcie jednak, że małżeństwo często opiera się na tym, że zaczynacie prowadzić wspólny budżet, którym oboje zarządzacie. Warto więc już teraz nauczyć się tej trudnej sztuki zarządzania nim zgodnie i bez awantur.
Ona wybiera on zatwierdza
Kojarzycie ten schemat? Jest to dość częsty powód irytacji przyszłych Panien Młodych, które w końcu nie wytrzymują lekceważącego podejścia swoich narzeczonych. Ona wybiera sale, kolor przewodni, fotografa, zaproszenia, a nawet termin. On za to usprawiedliwia się tym, że przecież ona zrobi to najlepiej i on nie jest dobry w te klocki, mając wymówkę, aby odsunąć się na bok. Wydawać by się mogło, że to idealny układ. Kobieta może pozwolić sobie, na co tylko chce. Ma możliwość zorganizowania ślubu swoich marzeń, dokładnie takiego, jakiego zawsze sobie wyobrażała. Jest to jednak wrażenie złudne. Dla wielu Pań traktowanie organizacji ślubu przez przyszłego męża po macoszemu to powód, który może rozpocząć kłótnie. Wszystko spada na ich głowy i w pewnym momencie staje się to obciążeniem, którym chciałyby podzielić się ze swoim mężczyzną. I co teraz? Jak go przekonać, aby zaczął brać aktywniejszy udział podczas organizacji? Oczywiście na próżno oczekiwać, że kolor przewodni i to, w jakie sukienki mają być ubrane druhny, zaczną mieć dla niego nagle ogromne znaczenie. Statystyczny facet nie przejmie się takimi rzeczami i nie jest takim detalistą jak kobieta, dla której znaczenie ma nawet kolor much członków zespołu weselnego. Nie zmuszajcie ich, aby byli równie przejęci tym faktem jak Wy, bo jest to dla nich nienaturalne. I przede wszystkim nie karzcie im się domyślać! To nigdy się nie udaje. Podawajcie informacje wprost i jasno określcie podział ról oraz czego oczekujecie. A jeśli chodzi o Panów to fakt, że pozornie nie znacie się na organizacji ślubu, nie zwalnia Was z obowiązku brania w tym udziału. Wasza narzeczona też z pewnością robi to pierwszy raz i nie ma o tym pojęcia. Dzięki zaangażowaniu obu stron w to przedsięwzięcie nauczcie się współpracy, która będzie nieodzownym elementem Waszego wspólnego życia po ślubie.
„Niezastąpiona” pomoc członków rodziny
Niektóre pary przyznają, że udało im się uniknąć kłótni między sobą, jednak z bliskimi nie poszło już tak gładko. Nagle pojawia się ciotka, babcia lub teściowa, która skutecznie rujnuje Wasz spokój. Niby pod pretekstem przekazania dobrej rady, subtelnej pomocy, która później jednak przeradza się w konflikt, bo ”subtelna” pomoc okazała się chęcią przebudowy całego Waszego planu. Problem jest większy, jeśli w dużej mierze fundatorami Waszego ślubu i wesela są właśnie te skore do pomocy osoby. Musicie z pokorą przyjmować ich rady. A co gorsza wprowadzić je w życie, nawet jeśli zupełnie mijają się z waszymi przekonaniami i doprowadzają Was do łez. Niestety jedyną radą jest tu pokuszenie się o niezależność finansową. Pozwoli wam ona zorganizować po swojemu całą uroczystość bez konieczności brania pożyczki od najbliższej rodziny, która nagle znajduje w sobie zdolności wedding planerskie i ochoczo projektuje według swoich wizji plan Waszego dnia. Niezależność finansowa dam Wam ten niezastąpiony przywilej stwierdzenia głośno ” To Nasz ślub i zorganizujemy go tak, jak NAM się podoba”. Oczywiście nie miejsce za złe osobom, które mają duży wkład pieniężny w Wasz ślub. Każdy chciałby mieć minimalny (najczęściej jednak maksymalny) wkład w organizowaniu uroczystości, za którą płaci.
Odmienne gusta
Nie ma dwóch identycznych osób, a co za tym idzie, różnimy się w poglądach. I tak jak w przypadku, gdy przyszły Pan Młody jest jedynie osobą, która zatwierdza każde wasze wizje i jest to powodem kłótni, bo oczekujecie większego zaangażowania. Tak teraz to zaangażowanie i niechęć na myśl o pomysłach, które Wam wydają się genialne, okazuje się zmorą. Związek to sztuka kompromisów, której musicie prędzej czy później się nauczyć. Zaakceptujcie to, że druga połówka np. na sam widok fuksji dostaje mdłości i absolutnie nie wyobraża jej sobie jako koloru przewodniego lub, że jedno z Was chciało wynająć zespół a nie DJ-a. Jeśli oboje posiadacie mocny i dominujący charakter to dojście do porozumienia może okazać się nieco trudniejsze i poprzedzone kłótniami. Szczególnie jeśli Wasze gusta, są naprawdę przeciwstawne i trudno jest ze sobą połączyć. Ten, kto ma większą siłę przekonywania ma znacznie łatwiej i wyciągnie dla siebie więcej korzyści. Jednak pamiętajcie, że jest to Wasz wspólny dzień i oboje musicie być z niego zadowoleni.
Podsumowując
Nie wierzcie w historie, w których przygotowania do ślubu to istna sielanka. Wszystko dopięte jest na ostatni guzik, obyło się bez wpadek, a Para Młoda zgadzała się ze sobą w 100%, biegnąc na koniec tej historii, w stronę zachodzącego słońca. Awantury i nieporozumienia są rzeczą naturalną i zdarzają się nawet w najbardziej zgodnym związku. Aby je przetrwać, darzcie się wzajemnym szacunkiem a słowa, które powiedziane w złości i niemające nic z prawdą zostawcie niewypowiedziane. No i przede wszystkim niech kłótnia niesie za sobą rozwiązanie problemu, a nie bezsensowne wrzaski i brak jakiegokolwiek porozumienia.
Przedślubne kłótnie faktycznie mogą przyczynić się do pogorszenia atmosfery przedślubnych przygotowań i w konsekwencji popsucie relacji między przyszłą parą młodą. Warto zatem zdystansować się od czynników, na które kompletnie nie mamy wpływu i cieszyć się wspólnie chwilą